mar 18 2014

Kaleki Lider


Komentarze: 0

Przed meczem Legia-Wisła narzekałem na kibiców obu zespołów, porównywałem sytuacje finansową klubów i generalnie o kondycji obu nie wydusiłem dobrego słowa. Po niedzielnym meczu szarpią mnie emocje jeszcze bardziej skrajne… Nie wiem czy biec na krakowski rynek i stawiać pomnik Franciszkowi Smudzie czy zamiast tego na warszawskiej starówce podpalać kukłę Henninga Berga.

Legioniści niedzielny mecz zaczęli dokładnie tak jak ligowy magnat powinien grać z lokalnym biedakiem. Radovic udowodnił, że wie jak być liderem mistrza Polski, szarpnął od początku i już w drugiej minucie spotkania zapewnił Legii prowadzenie. Chwilę później warszawianie prowadzili 2:0, a Arkadiusz Głowacki samotnie wędrował tunelem do szatni, Wisła przegrywała i kolejne bramki miały być tylko kwestią kolejnych minut. Lidera na prowadzenie wyprowadzili Ci którzy mieli robić różnicę, Ci na których Wisłę i resztę ligowców nie stać. Wisłę dobił ten który symbolizuje jej słabość i biedę czyli piłkarski emeryt, dogrywając przy Reymonta końcówkę kariery.

Czytaj dalej na moim blogu ;)

 
Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz